poniedziałek, 20 lutego 2012

mjał with love

Dzisiaj krótko - chcę się pochwalić projektem moich metek. Projekt własny, nieudolny, bo i na programach graficznych znam się średnio (żeby nie powiedzieć wcale). Będą na razie w dwóch wersjach, w praniu wyjdzie, która mi bardziej pasuje. Oto one:

wersja pierwsza:
wersja druga:


Możecie oczywiście wyrażać swoje opinie na korzyść pierwszej bądź drugiej :)
pozdrawiam
Monika

piątek, 17 lutego 2012

Drugi dziś :)

Dwa posty tego samego dnia - szaleństwo. Mam ostatnio sporo do pokazywania i mnóstwo wolnego czasu w nocy, kiedy już szyć mi rodzina nie pozwala, bo śpią (?).
Skończyłam spodnie, o których pisałam. Zamówienie było na szarawary - dla mnie to coś pomiędzy spódnicą, a spodniami i w ogóle tego nie widzę. Szczególnie, że nie miałam pod ręką pieluchowego materiału (bo to chyba z tego to coś szyją). Dlatego uszyłam wersję bardziej "spodniową", która mam nadzieję spodoba się przyszłej właścicielce.
Spodnie z "Burdy. Szycie krok po kroku" z 2010 roku. (W ogóle do tej pory nie wiedziałam, że w tej serii szablony są osobno narysowane, a nie na kupie, tak jak w standardowych wydaniach). Tam były w wersji za kolana -
źródło: http://osinka.ru/Zhurnaly/2010/burda/burda_easy_01/slides/17.html
 - ja zrobiłam za kostki. Tkanina elastyczna, z bardzo krótkim włosem. Świetnie się nosi i układa. W pasie i na dole nogawek wstawiłam szeroką gumę. Spodnie w rozmiarze 32, mój - 36, więc na właścicielce będą wyglądały zupełnie inaczej.
Oto one:





I jednak nie zdążyłam przed północą...
Dobrej nocy
Monika

czwartek, 16 lutego 2012

Po szwedzku

Coraz więcej mam czasu, więc coraz mnie więcej na blogu.
Uszyłam sobie wczoraj żakiet z wykroju Papavero (dlaczego szwedzki jest wyjaśnione na stronie). Tzn. miało być sobie, ale chyba się go pozbędę, bo i tak nie mam go gdzie włożyć (chodzi o szafę - bo wypchana i o wyjścia - bo nigdzie nie wychodzę, tylko szyję i szyję i szyję...). Tak więc żakiet jest do wzięcia, jak ktoś chce to pisać (rozmiar 36). A jak nikt nie zechce, to i tak porzucony nie będzie :)
Wygodny bardzo, z brązowej wełny na bordowej podszewce. Rękawy można wywijać (coby modnie było). Dorobiłam do niego dwie broszki z tej samej podszewki.
Kołnierz trochę się podnosi, bo jest za sztywny, ale mam zamiar go zamocować. Guziki będą, jak się zbiorę do zrobienia dziurek :)
No i najważniejsze - zdjęcia:


I mały kolaż:
pozdrawiam i miłego dnia :)
Monika

wtorek, 14 lutego 2012

Czerwona!

"Kocham ten stan
Cudowne sam na sam
Kawa i ja
Papierosy, kawa, ja
Nie ma kumpli, nie ma nieprzyjaciół
Nie licząc dwudziestu w paczce papierosów
Kocham ten stan
Papierosy, kawa, ja..."
                                 Nosowska Katarzyna

To tyle w temacie Dnia dzisiejszego :D

Czerwona sukienka z wykroju Papaverowej góry i prostokątnego dołu złożonego w kontrafałdy. Uszyta dla przyjaciółki, która wygląda w niej o niebo lepiej ode mnie, ale Wy niestety musicie podziwiać ją w tej brzydszej aranżacji. Pisać więcej na jej temat nie trzeba, lepiej popatrzcie:


i w akcji prasowania :)
a dziś się szyły szarawary, dopóki maszyna nie siadła :/ ale naprawimy!
pozdrawiam
Monika

środa, 1 lutego 2012

miau czy mjał, czyli kocie opowieści

Witam ponownie,
dawno mnie nie było, ale aparat odmawia posłuszeństwa i po prostu nie mam zdjęć żeby Wam pokazać :/
Kiedyś moja przyszła (w sumie się jeszcze okaże :p) szwagierka wysnuła teorię na temat nagminnie używanego przeze mnie nicku - mjał. Otóż według niej jest to pisemne spolszczenie powszechnie używanej onomatopei miau, nazywającej dźwięk wydawany przez kota. Nic bardziej mylnego - sam nick z kotami nic wspólnego nie miał (do czasu poznania owej teorii oczywiście, teraz sama już nie umiem myśleć o nim inaczej). Jest on po prostu skrótem od mojego imienia i nazwiska. Szwagierka mogła się jednak pomylić, zważając na moją nieopisaną wręcz miłość do kotów, których mam sztuk 1 :D 
A oto i on, Melman we własnej osobie:

Ostatnio jednak kotów się w moim domu namnożyło i wszystkie siedzą na klamkach. Są to bowiem koty naklamkowe. Rewelacyjny wzór, który znalazłam tu, na blogu Alicji. Moje są trochę mniej najedzone, bo zabrakło watowego jedzonka dla nich, za to trzymają się prosto na bardzo grubym sztywniku. 
Kot szary ma mocno wypchany ogon i troszkę ścinków w brzuszku. Ten wyszedł mi najlepiej, bo sam grzecznie wisi na klamce.
Pozostałym musiałam przypiąć ogonki do zadków żeby ładnie wisiały, bo niestety za słabo je usztywniłam. I chyba przesadziłam z wąsami...

Koty wyprodukowałam wczoraj, bo byłam ciekawa jak wyjdą. Wzór jest świetny i niedługo pewnie pójdą w świat, wisieć na klamkach moich znajomych. Oprócz kotów skończyłam wczoraj dwie sukienki, jedną z wykroju Papavero dla Rosmel (moja w wersji dla Agaty) i drugą z własnego wykroju. Obie sfotografuję jak się ściemni i aparat nie będzie robił pasków na zdjęciach (dziwny jest - wiem, podobno matryca i nie warto naprawiać).
I jeszcze rzecz uszyta jakiś czas temu, również z ciekawości, jak wyjdzie. Jest to tildowy królik z tutorialu Susanny, który obecnie zasila szeregi zabawek małej Mai.
Pozdrawiam i do zobaczenia :)