wtorek, 17 stycznia 2012

Zielono mi... i czerwono...

...i trochę drutu też jest :)

Dziś kilka słów o kolczykach. Dawno nie robiłam nowych dlatego pokażę te, które mam już od jakiegoś czasu. Kolczyki robię zazwyczaj ze szkła, drewna, modeliny, drutu i plastiku na biglach antyalergicznych.

Najpierw kilka sztuk zielonych (kolor moich oczu) :D. Pierwsze są zrobione z posrebrzanego drutu jubilerskiego i koralików: duży jest szklany, mniejsze plastikowe. Mam jeszcze broszkę do kompletu, ale jej zdjęcie będzie w poście o broszkach :) Zrobiłam kilka takich zestawów w różnych wariantach kolorystycznych, ale reszta została wykorzystana jako prezenty świąteczne dla przyjaciółek.



Kolejne to miksy koralikowe nawleczone na szpilki, czasami robię je przed samym wyjściem, kiedy nie mogę dopasować nic z tego, co już mam :)


Na koniec zieleni modelinowe groszki, które bardzo lubię, chociaż miałam na sobie tylko raz (chyba już trochę za stara na nie jestem :p)

Teraz czas na czerwienie. Modelinowe serca zrobiłam w tym samych czasie, co groszki. To było mój okres fascynacji modeliną. Te noszę zdecydowanie częściej niż zielone, ale też ich infantylność nie rzuca się tak bardzo w oczy :)

Te zrobiłam na pewne wesele, do czarnej sukienki z wiśniowymi butami. Bigle i szpilki są w kolorze starego złota.

A te chyba z nudów :) Bigle i szpilki w kolorze postarzanego srebra.
No i drut aluminiowy wyjęty ze starych przewodów elektrycznych (chyba... i niech żyje recykling) na postarzanym srebrze. Oplotłam nim szklane koraliki cracle. Z takiego drutu zrobiłam jeszcze kilka sztuk z różnymi koralikami, które rozdałam znajomym.

A na koniec stojak na kolczyki, który dostałam od przyjaciółki w ramach prezentu urodzinowego. Jest zrobiony z przezroczystych osłonek na płyty CD i imituje różę na łodyżce. Jest cudowny i bardzo praktyczny. A kieliszek wykorzystany w sesji jest bardzo vintage i także jest prezentem :)

Pozdrawiam i życzę wielkich bałwanów z tak długo wyczekiwanego śniegu :)

środa, 11 stycznia 2012

3...2...1... START!

Nowy rok więc i postanowienia. Jednym z nim jest potrzeba automotywacji, która ucieleśniła się w postaci tego oto bloga. Ostatnio los sprawił, że przebywam głównie z samą sobą, co sprzyja lenistwu i zniechęceniu do wszelkiego działania. Stąd pomysł pokazania tego, co robię innym - czyli pobudki są czysto egoistyczne. Wynika to z tego, że doskonale wiem, jak cudownie wpływa na mnie cudzy zachwyt tym, co robię oraz jak potrzebna jest mi w rozwoju konstruktywna krytyka. :)
Szyję już od wielu lat, czasami próbuję sił z biżuterią handmade, jednak do tej pory nie uważałam żeby to było godne pokazania. Ostatnie okoliczności sprawiły, że zmieniłam zdanie, więc oto jestem:)
Na pierwszy rzut moje ostatnie dzieło - sukienka sylwestrowa. Góra gorsetowa z wykroju ze strony papavero.pl, uszyłam ją z czarnego tłoczonego aksamitu. Wyszła trochę za szeroka, bo za późno zorientowałam się, że tkanina jest zbyt elastyczna i trzeba by ją podkleić. Zresztą nie wiem czy taki sposób by się sprawdził, bo tkanina była dość gruba i było mi bardzo gorąco na imprezie. Dół wymyśliłam z grubszej bawełny koszulowej, takiej trochę sztywnej. Zrobiłam go z trzech falban doszytych do podszewki. Niestety po złączeniu obu części okazało się, że nie bardzo do siebie pasują te tkaniny - góra była za ciężka dla dołu. No ale czasu było mało więc zostało tak i wyszło takie coś:
 
Na samej imprezie trochę ją "ubogaciłam" czerwonymi dodatkami i oddzieliłam tkaniny paskiem, jak mi poradziły dziewczyny z Papavero (będę często wspominać tę stronę, bo to moja ulubiona:D) i było nieźle. Jak zdobędę zdjęcia z imprezy, to dorzucę. Postaram się też, żeby moje kolejne zdjęcia były trochę lepsze, ale nigdy w fotografowaniu dobra nie byłam :/
Dziękuję za uwagę :D