czwartek, 16 lutego 2012

Po szwedzku

Coraz więcej mam czasu, więc coraz mnie więcej na blogu.
Uszyłam sobie wczoraj żakiet z wykroju Papavero (dlaczego szwedzki jest wyjaśnione na stronie). Tzn. miało być sobie, ale chyba się go pozbędę, bo i tak nie mam go gdzie włożyć (chodzi o szafę - bo wypchana i o wyjścia - bo nigdzie nie wychodzę, tylko szyję i szyję i szyję...). Tak więc żakiet jest do wzięcia, jak ktoś chce to pisać (rozmiar 36). A jak nikt nie zechce, to i tak porzucony nie będzie :)
Wygodny bardzo, z brązowej wełny na bordowej podszewce. Rękawy można wywijać (coby modnie było). Dorobiłam do niego dwie broszki z tej samej podszewki.
Kołnierz trochę się podnosi, bo jest za sztywny, ale mam zamiar go zamocować. Guziki będą, jak się zbiorę do zrobienia dziurek :)
No i najważniejsze - zdjęcia:


I mały kolaż:
pozdrawiam i miłego dnia :)
Monika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz